Córka nowego ruskiego biznesmena przychodzi do ojca i oświadcza, że wychodzi za mąż.
- Za kogo?
- Za popa.
- Zwariowałaś?
- Miłość, tato... Serce, nie sługa.
- No dobrze, przyprowadź go jutro.
Córka przyprowadza młodego diakona. Jedzą, piją. Ojciec mówi:
- Wiesz, że moja córka co miesiąc musi mieć inną kreację za 10.000 dolców? Jak wy będziecie żyć? Jak ty ją utrzymasz?
- Bóg pomoże...
- A jeszcze ona przyzwyczajona co tydzień latać do fryzjera do Paryża. I co?
- Bóg pomoże...
- Ona jeździ tylko Ferrari i Porsche, i musi mieć zawsze najnowszy model. Jak ty sobie wyobrażasz życie z nią?
- Bóg pomoże...
Gdy narzeczony poszedł, córka pyta biznesmena:
- I jak, tato, spodobał ci się?
- Burak, to prawda, ale podobało mi się, jak mnie nazywał Bogiem

Dlaczego faceci nie chorują na chorobę wściekłych krów?
Bo faceci to świnie!

Jaka jest różnica pomiędzy nowym mężem a nowym psem?
1. Pies zawsze się cieszy na twój widok.
2. Wystarczy tylko kilka miesięcy by wytresować psa.

Dobry kumpel mówi do kumpla:
- Roman, muszę ci coś ci wyznać.
- Tak?
- Przespałem się z twoją żoną.
- No i co z tego?
- Rozwiedź się z nią!
- Po co?
- Słuchaj, całe osiedle z nią śpi. Rozwiedź się!
- Po co?
- Chłopie, pół miasta ją rżnie! Rozwiedź się!!!
- Po co?
- W kolejce się ustawiają, żeby ją dymać! Roman, rozwiedź się!
- Po co? Żeby w kolejce stać?!

Córka nowego ruskiego biznesmena przychodzi do ojca i oświadcza, że wychodzi za mąż.
- Za kogo?
- Za popa.
- Zwariowałaś?
- Miłość, tato... Serce, nie sługa.
- No dobrze, przyprowadź go jutro.
Córka przyprowadza młodego diakona. Jedzą, piją. Ojciec mówi:
- Wiesz, że moja córka co miesiąc musi mieć inną kreację za 10.000 dolców? Jak wy będziecie żyć? Jak ty ją utrzymasz?
- Bóg pomoże...
- A jeszcze ona przyzwyczajona co tydzień latać do fryzjera do Paryża. I co?
- Bóg pomoże...
- Ona jeździ tylko Ferrari i Porsche, i musi mieć zawsze najnowszy model. Jak ty sobie wyobrażasz życie z nią?
- Bóg pomoże...
Gdy narzeczony poszedł, córka pyta biznesmena:
- I jak, tato, spodobał ci się?
- Burak, to prawda, ale podobało mi się, jak mnie nazywał Bogiem.

Dwóch facetów gra w golfa, chcą szybko rozegrać partię, ale przed nimi grają dwie początkujące kobiety, którym bardzo wolno idzie gra. Jeden mówi do drugiego:
- Idź do nich i zapytaj się, czy możemy je wyprzedzić?
Drugi idzie, dochodzi do połowy, zatrzymuje się i szybko wraca. Pierwszy pyta:
- Co się stało?
- Słuchaj, ty musisz iść, bo jedna z nich to moja żona, a druga to moja kochanka! Nie mogę się z nimi równocześnie zobaczyć!
- Ok, rozumiem, jasne.
Pierwszy podszedł do połowy, zatrzymał się i też wraca. Drugi pyta go:
- No, co jest?
- Jaki ten świat mały!

Trzej przestępcy jada do wiezienia. Każdy z nich ma przy sobie jedna rzecz,
dzięki której będzie mieć zajęcie w wiezieniu.
Nagle jeden więzień pyta kolegę:
- Ty, co wziąłeś ze sobą?
Ten wyciąga farbki i mówi:
- Będę malować, czas mi szybko zleci. A ty co wziąłeś?
- Karty, mogę grac dla zabicia czasu.
Trzeci przestępca siedzi cicho w kącie i uśmiecha się,wyciąga pudełko tamponów i mówi:
- Ja mam to!
- A co ty będziesz z tym robił? - pytają koledzy.
On uśmiecha się i zaczyna czytać z pudełka:
- Mogę jeździć konno, pływać i jeździć na rolkach...

W knajpie spotyka się dwóch kumpli:

- Słyszałeś, ponoć Staszek nie żyje!

- Tak, wiem o tym doskonale... Wyobraź sobie, że Staszek jechał samochodem obok mojego domu i nagle wyskoczył mu pod koła kot. Staszek nie chciał

przejechać zwierzaka wiec szarpnął kierownica w bok, wjechał na krawężnik, auto wyleciało w powietrze, przeturlało się po moim ogrodzie, Staszek wyleciał z samochodu i przez szybę w padł do mojej sypialni...

- Daj spokój, przecież to straszne tak zginąć!

- Ależ nie, on wciąż jeszcze żył. Leżał tak cały we krwi w tym rozbitym szkle i chciał wstać. Wyciągnął rękę i chwycił się tej starej zabytkowej szafy. Niestety szafa z całym impetem przewróciła się na niego i pogruchotała mu kości...

- Rany, jaka okropna śmierć!

- Nie, nie, utrzymał się przy życiu. Jakoś wypełznął spod szafy i doczołgał się do schodów. Tam chwycił się poręczy i próbował podnieść, ale poręcz nie wytrzymała ciężaru jego ciała i urwała się pod nim. Staszek spadł z pierwszego piętra na stół w korytarzu, a połamane kawałki poręczy powbijały mu się w ciało...

- Psiakrew, strasznie zginał!

- No co ty, to go nie zabiło. Spadł tuż obok drzwi do kuchni, doczołgał się do środka i próbował podciągnąć się na kuchence, ale zahaczył o duży garnek z gotującą się woda i chlust! Człowieku, cały wrzątek wyładował na nim i poparzył mu ciało...

- Cho.era, przerażająca taka śmierć!

- Ależ nie, wciąż jeszcze oddychał. Mało tego, w pewnym momencie kątem spuchniętego oka zauważył telefon. Próbował dosięgnąć słuchawki, żeby wezwać pomoc, ale zamiast tego wetknął palce do gniazdka elektrycznego. Żebyś ty to widział, woda w połączeniu z prądem wywołała istny żywioł i Staszkiem szarpnęło napięcie rzucając jego ciałem o ścianę...

- O rany, okropnie tak umrzeć!

- Daj spokój, on wtedy jeszcze nie umarł...

- To właściwie jak on zginał?

- Zastrzeliłem go!

- Zastrzeliłeś go?

- Ku.......wa, człowieku, przecież on by mi roz **cenzura** ił cała chałupę!!!

W środku lata facet wybrał się z żoną do zoo. Ona bardzo atrakcyjna: makijaż, różowa sukienka spięta paskiem, pończochy samonośne. Gdy szli pomiędzy klatkami małp, goryl na jej widok oszalał - zaczął skakać na kraty, chrząkać, zawisać na jednej ręce. Widać było, że jest mocno podniecony. Facet zauważywszy podniecenie małpy, zaproponował żonie, żeby podrażnić go jeszcze bardziej i zaczął podsuwać jej pomysły:
- Obliż usta, zakręć tyłeczkiem...
Żona wykonywała jego instrukcje, a goryl zaczął wydawać takie dźwięki, że chyba obudziłby martwego.
- Rozepnij pasek - facet mówi do żony, ona rozpina, a goryl na ten widok próbuje rozgiąć kraty, aby wyjść z klatki.
- Teraz podciągnij sukienkę nad pończochy - mówi facet, żona podciąga sukienkę, a goryl szaleje aż piana leci mu z pyska.
W tym momencie facet łapie żonę za włosy, otwiera drzwi klatki, wrzuca ją do środka, zatrzaskuje za nią drzwi i mówił:
- A teraz mu się wytłumacz, że cię boli głowa!

Pewien facet przez kilka lat miał kochankę, Włoszkę.
Pewnej nocy oświadczyła mu, że jest w ciąży. On nie chcąc zrujnować swojej reputacji małżeństwa, dał jej sporą sumę pieniędzy, aby wyjechała do Włoch i tam urodziła dziecko, aby uniknąć skandalu.
Zaproponował również płacenie alimentów do 18 roku życia na dziecko.
Ona się zgodziła, ale spytała:
-Jak mam przesłać Ci wiadomość, kiedy dziecko się urodzi?
-Aby utrzymać wszystko w sekrecie, wyślij mi pocztówkę na mój adres domowy, z jednym tylko słowem "spaghetti", wtedy zacznę słać Ci alimenty na utrzymanie dziecka.
I ona wyjechała...
Po około 9 miesiącach facet wieczorem wraca do domu z pracy, a tu żona mówi:
-Dostałeś jakąś bardzo dziwną kartkę pocztową, nic nie rozumiem co to za kartka.
Maż na to:
-Daj mi tę kartkę, zobaczę co to?
Żona dała mężowi kartkę bacznie go obserwując. Mąż zaczął czytać pocztówkę, zbladł jak ściana i... zemdlał...
Na kartce było napisane:
spaghetti,spaghetti, spaghetti, spaghetti, spaghetti trzy porcje z kulkami mięsnymi, dwie bez. Wyślij więcej sosu .....

Co chcesz na kolację?
- Obojętne, co zrobisz to zjem.
- Obojętne, to co, nie wiesz na co masz ochotę?!
- Mam ochotę na schabowego ze smażonymi ziemniakami.
- Jasne, tobie się wydaje, że ja nie mam co robić, pojawiasz się łaskawie o
siódmej z pracy, a ja do tego czasu musiałam
nastawiłam pranie i odrobiłam lekcje z dziećmi. Gadaj co chcesz na kolację!
- Przecież ci mówiłem, schabowego.
- Słuchaj, ja nie mam nastroju do żartów, nie mógłbyś zjeść
czegoś jak normalny człowiek
- OK. zrób mi placki ziemniaczane.
- O w pół do ósmej, ciebie pogięło już całkiem! A i tak nie ma ziemniaków,
gdybyś przyszedł wcześniej do domu, to mógłbyś je kupić.
- Mogłem je spokojnie kupić wracając z pracy, market jest otwarty do
dziewiątej trzeba było powiedzieć.
- Ciekawe dlaczego akurat ty miałbyś je kupować, skoro ja to robię całe
życie?! A tak dla ścisłości ziemniaki mieliśmy wczoraj, przecież nie
będziemy ich żarli w każdy dzień.
- Pytałaś na co mam ochotę, to ci mówię.
- Przestań z tym.. "że się pytałam". Ostatni raz pytam co chcesz na kolację.
- Jaki mam wybór.
- No tak, to cały ty, ja się ciebie o coś pytam, a ty odpowiadasz pytaniem!
- . to może . tosty?
- Oczywiście, ty jesteś do tego zdolny, aby mi wyżreć ostatnie cztery kromki
chleba tostowego dobrze wiedząc, że innego nie mogę jeść! Na kolacje zrobię
ci spaghetti, albo odgrzeje jakiś sos z mięsem z zamrażarki. Wreszcie się
zdecyduj!
- To ja . może . bym zjadł . ten sos dawno nie jadłem.
- Sos, jasne, ciekawe dlaczego nie chcesz spaghetti?!
- Dobrze, zrób mi spaghetti.
- No wreszcie, z ciebie coś wyciągnąć . Posypać ci to serem?
- Nie, przecież wiesz, że już od lat nie dodaję sera.
- A to ciekawe, to ja się zrywam i lecę po ten ser, żeby ci go dodać do
spaghetti, a ty mi meldujesz, że go nie dodajesz. Ciekawa jestem od kiedy?!
- Od dziesięciu lat, jeszcze ciebie nie znałem, jak ostatni raz nim
posypałem spaghetti.
- OK! To ja ci zrobię to spaghetti, o ósmej wieczorem, ja tego jeść nie
będę, dzieci też. Zjesz sam! Tak jak byś nie mógł zjeść tego sosu z
zamrażarki.
- Oczywiście, że mogę, podgrzej mi go.
- I co nie mogłeś tak od razu powiedzieć?! To ja tu muszę pół godziny
wyciągać z ciebie co łaskawie byś zjadł na kolację!
- .
- Masz tu ten swój sos, ciekawa jestem co ja teraz zrobię z tym serem?!

Czterech kumpli spotyka się po wielu latach.

Zaczynają opowiadać o starych czasach.

W międzyczasie jeden z nich idzie zamówić coś do picia, natomiast pozostali zaczynają rozmawiać o swoich synach.

Pierwszy mówi: jestem taki dumny z mojego syna. Zaczął pracę jako goniec, wieczorowo skończył studia. Po paru latach został dyrektorem, a następnie prezesem firmy. Stał się taki bogaty, że swojemu przyjacielowi na urodziny podarował super luksusowego Mercedesa.

Drugi opowiada: Ja też jestem bardo dumny z mojego syna.Zaczął pracę jako steward w samolocie. Po niedługim czasie stał się pilotem. Założył spółkę z paroma wspólnikami i otworzył własne linie lotnicze. Dzisiaj jest tak bogaty, że swojemu przyjacielowi na urodziny podarował mały samolot dwusilnikowy Cessna.

Trzeci opowiada: Nie wyobrażacie sobie jaki ja jestem dumny z mojego. Studiował inżynierię. Otworzył firmę budowlaną i zarobił miliardy. Pomyślcie, że na urodziny swojego przyjaciela podarował mu cudowną willę z basenem 1500m kw.

W międzyczasie wraca czwarty kumpel i pyta o czym rozmawiali. Odpowiadają, że o synach pytając go o jego syna.

Mój syn jest gejowskim żygolakiem. Utrzymankiem bogatych gayów. W ten sposób zarabia na życie!!!

Przyjaciele: - Biedaczek, jakie nieszczęście!!!

Jakie tam nieszczęście, cudownie mu się żyje!!! Wyobraźcie sobie, że w tym roku na urodziny od swoich trzech klientów-pedałów dostał: Mercedesa, prywatny samolot i willę 1500m kw. z basenem!...A Wasi synowie co robią ciekawego?

Idealny mężczyzna nie pije ,nie pali ,nie kłamie Po prostu nie istnieje

Są trzy etapy w życiu mężczyzny
1 Chcę ją mieć
2 Mam ją
3 Mam jej dosyć

Dave wchodząc do baru zauważył Johna siedzącego przy stoliku
uśmiechniętego od ucha do ucha.
- John, coś ty taki zadowolony?
- Wczoraj woskowałem łódź, tylko woskowałem... i nagle podeszła do
mnie
ruda piękność... mówię Ci, stary... z taaakim biustem.
Stanęła i spytała: "Mogę popływać z Tobą łodzią?" Powiedziałem:
"Pewnie,
że możesz."
Wziąłem ją więc ze sobą, Dave. Odpłynęliśmy dość sporo od brzegu.
Wyłączyłem silnik i mówię do niej: "Albo sex, albo płyniesz do brzegu
wpław."
I wiesz co, stary? Ona nie umiała pływać, Dave. Rozumiesz? Nie umiała pływać!
Nazajutrz Dave wchodzi do baru i widzi Johna jeszcze bardziej
zadowolonego niż wczoraj.
- Widzę, że humor Cię nie opuszcza...
- Ech, stary... muszę Ci opowiedzieć... woskowałem wczoraj łódź,
tylko
woskowałem... i podeszła superblondyna, z ... no wiesz... z taaakim
biustem...
Spytała, czy może popływać ze mną łodzią. "Jasne" - mówię. Odpłynąłem
jeszcze dalej niż ostatnio.
Wyłączyłem silnik i mówię do niej: "Albo sex, albo płyniesz do brzegu
wpław." Stary... nie umiała pływać, ta też nie umiała pływać!!
Parę dni później w znanym już nam barze Dave znowu spotyka Johna, tym
razem jednak widzi, że John sączy piwko i popłakuje.
- Hej, John, coś Ty dzisiaj dla odmiany taki smutny?
- Ech, Dave, wczoraj znowu woskowałem swoją łódź, wiesz, tylko
woskowałem... i nagle staje przede mną ponętna brunetka... piersi...
stary!
Taaakie miała. No i pyta, czy może popływać ze mną łodzią. Więc jej
mówię:
"Jasne, że możesz." Popłynęliśmy daleko, jeszcze dalej niż poprzednio...
Wyłączyłem silnik, popatrzyłem na jej biust i powiedziałem: "Albo
sex,
albo płyniesz wpław do brzegu."
Ona ściągnęła figi... Dave!!! Ona miała członka!!!! Miała
ogromnegoooooo, stary! A ja... ja nie umiem pływać. Rozumiesz? Nie umiem
pływać!