Noc. W kuchni ze skrzypieniem otwierają się drzwi lodówki. Wychodzi z niej spasiona mysz, w jednej łapie trzymając prawie kilogramowy kawał żółtego sera, a drugą ciągnąc za sobą wielkie pęto kiełbasy. Idzie do pokoju skąd rozlega się potężne chrapanie gospodarzy i taszczy ten cały majdan przez środek izby w stronę szafy, pod którą ma wejście do swojej nory. Już jest przed wejściem, gdy w świetle księżyca dostrzega pułapkę na myszy, a na niej malutki kawałeczek słoninki. Mysz kręci z dezaprobatą głową i mruczy pod nosem:
- Jak dzieci, ku*wa, jak dzieci...

Zdenerwowana kobieta biega po plaży z synkiem. W końcu mówi:
- Może przypomnisz sobie wreszcie, w którym miejscu byłeś, kiedy zacząłeś zakopywać tatusia?

Przy kominku Hrabina i Hrabia siedzą w wygodnych fotelach. Jest miły, spokojny wieczór. Spożywają szampana i kawior. W pewnym momencie Harbina puszcza bąka. Rumieni się bardzo i mówi do Hrabiego:
- Bardzo przepraszam. Myślę, że pozostanie to między nami!
- Wołałbym, aby się to rozeszło.

Ateista po śmierci trafił do piekła. Puka do bram, otwiera diabeł w gajerze od Armaniego, woń Hugo Bossa...
- Dzień dobry, zapraszam pana, oprowadzę po naszym piekle. Tutaj są sypialnie, tu natryski, sauna, solarium, jackuzzi, można korzystać do woli.
Ateista zdziwiony, nie wie, o co chodzi.
Wchodzą do następnego pomieszczenia. Długi stół, najlepsze alkohole, fura żarcia, chętne dziwki się kręcą, ludzie balują... ateista czuje, że musi być jakiś hak.
Następne pomieszczenie - biblioteka ze wszystkimi książkami, jakie na świecie wydano, diabły pilnują ciszy, ludzie w skupieniu czytają. Ateista nie wie, o co chodzi.
Kolejny lokal - kotły, ludzie w smole się prażą, nieludzkie wycie, diabły widłami popychają tych, którzy chcą uciec. Ateista nie wytrzymał:
- Panie Diable, ale o co chodzi, tu impreza, tu czytelnia, a
tu kotły, smoła...
- A nie, na tych niech pan nie zwraca uwagi, to katolicy, jak wymyślili, tak mają.

Sławuś pyta mamę
- Mamo skąd się biorą dzieci?
- Mówiłam ci już że przynosi je bocian
- No tak ale kto rżnie bociana??

Dentysta schyla się właśnie nad pacjentem i ma zamiar rozpocząć borowanie,
gdy nagle zastyga w bezruchu i pyta nieufnie:
- Czy mi się to tylko wydaje, czy też trzyma pan rękę na moich jądrach?
Pacjent spokojnym głosem:
- To tylko taka mała asekuracja. Bo przecież nie chodzi o to, żebyśmy sobie
ból zadawali... Prawda, Panie Doktorze...?

Wpada Eskimos do baru i mówi:
- Whisky proszę!
A barman:
- z lodem?
Eskimos:
- A wy***ać Ci?!?!?

Dwóch górali postanowiło sprawdzić ile ludzi jest w knajpie w Żywcu. Uradzili, że jeden będzie wyrzucał gości a drugi liczył. Tak też zrobili. Słychać brzęk tłuczonego szkła, okrzyk "O Jezu", a góral liczy:
- Roz.
Znowu okrzyk.
- Dwa.
- ...
W pewnym momencie brzęk i wylatujący mówi:
- Teroz nie licz, bo to jo.

Do lekarza przychodzi facet:
- Panie doktorze od kilku dni mam ten sam koszmarny sen: po pokoju goni mnie teściowa z krokodylem. Nie mogę zapomnieć tego śmierdzącego oddechu, koślawych żółtych zębów...
- No, to faktycznie wygląda bardzo groźnie - przerywa lekarz.
- No właśnie. A krokodyl wygląda jeszcze groźniej.

Wraca mąż ze szpitala gdzie odwiedzał ciężko chorą teściową i zły jak nieszczęście mówi do żony:
- Twoja matka jest zdrowa jak koń, niedługo wyjdzie ze szpitala i zamieszka z nami.
- Nie rozumiem - mówi żona - wczoraj lekarz powiedział mi, że mama jest umierająca!
- Nie wiem co on tobie powiedział ale mnie, kur*a radził przygotować się na najgorsze.

Zamożny właściciel masarni miał przygłupiego syna. Ale rad nierad chciał go wprowadzić w biznes i przekazać obowiązki, w końcu to syn.
Prowadzi go na halę i pokazuje urządzenie.
- Patrz synu, to jest automat do parówek, kumasz?
- Nie
- OK, wkładasz barana z jednej strony z drugiej wychodzi parówka.
Rozumiesz?
- Nie bardzo.
- Kur*a, co tu nie rozumieć ?! Baran, maszyna, parówka.
- Patrz, tu wsadzamy barana. Chodź na drugą stronę. Tu wychodzi parówka.
Wiesz o co chodzi ?
- Nie za bardzo...
- Kuuuuuuuuu*wa mać, czy Ty jesteś pier*olnięty?
- Tato, a nie ma takiej maszyny, żeby włożyć parówkę i żeby wyszedł baran?
- Tak, kur*a, jest !!!!!!!!!!!! Twoja matka...

Postanowiłem wziąć krótki urlop. Uzmysłowiłem sobie jednak, że przecież wszystko już wykorzystałem.
Ba! Chyba nawet zalegam szefowi dzień (lub dwa?).
Pomyślałem, że najszybciej zmiękczę boss-owe serce, gdy zrobię coś tak głupiego, że ten zacznie się nade mną litować!
No, bo przecież przemęczony jestem, przepracowany i... zaczyna mi odbijać. Samo życie...
Następnego dnia przyszedłem trochę wcześniej do pracy. Rozejrzałem się dookoła i...
Mam! Odbiłem się od podłogi i poszybowałem w kierunku żyrandola, złapałem go mocno i wiszę! Wchodzi kolega zza biurka obok i rozdziawia gębę, patrząc na mnie (drewniany wzrok ma koleś, czy co?).
- Ciiiii - szepczę konspiracyjnie - Rżnę psychola, bo chcę kilka dni wolnego. Gram żarówkę, rozumiesz?
Kilka sekund później wchodzi szef. Już od progu huczy basem, co ja tam robię u góry.
- Ja jestem żarówka! - wypiszczałem.
- No co ty? Pogrzało cię! Weź lepiej kilka dni wolnego, niech ci główka odpocznie!
Wdzięcznie sfrunąłem na podłogę i zaczynam się pakować. Kątem oka widzę, że kolega też zaczyna się pakować!
Szef zainteresowany pyta go:
- A pan dokąd?
Kolega odpowiada:
- No, do domu... Przecież po ciemku nie będę pracował!

Pamiętnik żołnierza:
Poniedziałek- idziemy na poligon, spotkaliśmy dziewczynę
no to ją w krzaki...-to był dobry dzień!
Wtorek- idziemy na poligon, spotkaliśmy chłopaka
no to go w krzaki...-to był dobry dzień!
Środa- mam przepustkę, idę do miasta na piwo, spotkali mnie żołnierze,
co szli na poligon...-to nie był dobry dzień!
===============================

Przychodzi facet do pracy pobity, podrapany itd. Kumpel go pyta:
- Kto ci to zrobił?
- Żona...
- Żona? Za co!?
- Powiedziałem do niej "ty".
- I za to cię pobiła? A jak dokładnie powiedziałeś?
- Ona mówi do mnie "Już się nie kochaliśmy ze dwa lata..." A ja do niej: "Chyba ty".

Starszy pan stwierdził ze jego żona słabo słyszy i postanowił pójść skonsultować się z lekarzem, co może na to poradzić.
Lekarz stwierdził:
- Aby móc coś poradzić muszę wiedzieć jak bardzo jest to zaawansowane. Niech pan to zbada w następujący sposób, najpierw zada pytanie z odległości 10 metrów, jak nie usłyszy to z 8 itd i wtedy mi pan powie przy jakiej odległości pana usłyszała.
Tak więc wieczorem żona robi w kuchni kolacje, a facet w pokoju czyta gazetę i stwierdza: w sumie tutaj jestem akurat 10 metrów od niej, zobaczymy czy mnie usłyszy.
- Kochanie! - woła - Co jest dziś na kolacje?
Bez odpowiedzi.
Zmniejszył dystans do 8 metrów, wciąż żadnej odpowiedzi. Zmniejsza do 6, 4, 2, aż w końcu podchodzi staje tuz obok niej i pyta:
- Kochanie, co dziś na kolacje?
- Kurczak, ****a, kurczak, głuchy fiucie!!!!!!!!!!!!!!