W górach turysta na polanie robi pompki.Przechodzi obok baca. Przygląda się i po chwili rzecze: panocku cy nie cujecie co wom
babe wywiało.

Policja podejrzewała bacę o pędzenie bimbru.
Baca oczywiście się nie przyznawał, lecz policja przeprowadziła przeszukanie jego chaty i na strychu znaleziono sprzęt do pędzenia bimbru.
- I co, baco, teraz też się nie przyznajecie? - pyta policjant.
- To moze posondzicie mnie tyz o gwołt? Sprzynt do tego tyz mom - odpowiedział baca.

W Morskim Oku, w przerębli kąpie się baca.
- "Baco, nie zimno wam?!" - pytają się turyści.
- "Ni."
- "Ciepło?"
- "Ni."
- "A jak wam jest?"
- "Jędrzej."

Dwóch górali: mały i duży sikają na mur. Mały strasznie mruga oczami.
Widząc to drugi pyta:
- Co tok mrugos?
- Bo mi do ocu prysko!

Pyta reporter bacy- baco co robicie jak macie duzo czasu?
Baca po namysle- jak mom duzo casu to siedza i mysla.
Na to reporter- a co robicie baco jak macie malo czasu?
Baca odpowiada- jak mom malo casu to tylko siedza.

Jedzie baca wozem konnym. Nagle rozpedzony niemiecki mysliwy ktory polowal w Polsce za dewizy , zagapil sie i wjechal w woz bacy pieknym BMW. Baca lezy w rowie i mysli- ale dostana teraz ladna kapusta od tego "gebelsa".
Niemiec wychodzi z samochodu i widzac konia w drgawkach, wyciaga karabin i zabija dogorywujaca gadzine.
Potem podchodzi do bacy i pyta- a wy baco jak sie czujecie?
Na to baca- ja? Ja to sie cuja po wypadku lepiej jak przed wypadkiem.

Wraca baca z dyskoteki i mowi do swojej baby- Maryna, pomoz mi sciagnac ta koszula bo jakos sam jej sciagnac nie moga.
Na to Maryna- to wyciagnij najsampierw ta ciuposka z plecow.

Baca łapie okazję na drodze, wreszcie udaje mu się złapać przejeżdżajacego Mercedesa. Wsiada i jadą, ale po kilku kilometrach jakoś tak nudno się zrobiło, więc baca pyta:
- A co to panocku, za znacek z psodu?
- To? (mówi kierowca pokazując na znaczek Mercedesa), to taki celownik, jak kogoś złapię w ten celownik, to już na pewno trafię.
- Aha.
Po kilku kilometrach patrzą, a tu drogą jedzie jakiś facet na rowerze. Baca mówi:
- A weźcie, panocku, tego cłowieka w ten celownik...
Kierowca skręcił i faktycznie rowerzysta znalazł się "w celowniku", ale ponieważ kierowca nie chcial iść do więzienia, to w ostatniej chwili skręcił, aby nie trafić rowerzysty, chwilę potem baca się odzywa:
- Iiiii, kiepski ten pański celownik, gdybym nie roztworzył drzwi to byśmy go w ogóle nie trafili.

Dwóch górali sika pod murem. Jeden wysoki, drugi niski. Wysoki pyta:
- Cemu tak powieki mrużysz?
- Bo mi do ocu prysko.

Turysta w Zakopanym wchodzi do knajpy, siada przy barze i pyta:
- Barman, co polecisz dziś do picia w ten deszczowy dzień?
- Ano, panocku, drink "Góracy"! Odpowiada barman.
- Jak to "Góracy", co to jest?!
Barman na to:
- Widzicie, biezemy sklanecke wina...no moze być dwie...góra cy i wlewamy do garnka. Potem biezemy sklanecke piwa...no może być dwie...góra cy i wlewamy do tego samego garnka.
Następnie sklanecke wódecki...moze dwie...góra cy i wlewamy do tego samego garnecka.
Na koniec biezemy sklanecke koniacku...no moze dwie...góra cy i wlewamy do garnecka.
Garnek stawiamy na ogniu i miesając, gzejemy cas jakiś. Później nalewamy i pijemy sklanecke... moze dwie...no góra cy. Po wypiciu wstajemy...robimy krocek...moze dwa...no, góra cy!

Trzyma baca teściową za włosy na Giewoncie nad przepaścią, i w te słowa powiada:
-Mój pradziad swojom teściowom łutopił.
Mój dziad swojom teściowom udusił.Mój łojciec swojom teściowom ciupaguskom zadźgoł. A ja cie puscom wolno.

Oddział terenowy Centralnego Biura Śledczego, Nowy Targ. Dzwoni telefon:
- Centralne Biuro Śledcze, słucham.
- Kciołem podać, co Jontek Pipciuch Przepustnica chowie w stosie drzewa marychuanem.
- Dziękujemy za zgłoszenie, zajmiemy się tym.
Następnego dnia w obejściu Przepustnicy zjawia się grupa agentów CBŚ. Rozwalają stos drewna, każdy klocek precyzyjnie rozszczepiają siekierką, ale narkotyków ani śladu. Po kilku godzinach, wymamrotawszy niewyraźne przeprosiny, odjeżdżają. Stary Przepustnica patrzy w zadumie a to na drogę, którą odjechali, a to na stos drewna. Nagle słyszy telefon. Wzrusza ramionami, wchodzi do chałupy, odbiera.
- Hej Jontek! Stasek mówi. Byli u ciebie z Cebeesiu?
- Ano byli. Tela co pojechali.
- Drzewa ci narąbali?
- A narąbali.
- Syćkiego nojlepsego we dniu urodzin, hej!

Siedzi turystka na polance i opala się. Obok przechodzi baca. W tym samym momencie wiatr poderwał dziewczynie sukienkę. Zawstydzona szybciutko zakryła swoje wdzięki i mówi:
- Mam, baco, refleks nie?
- A bo ja wiem? U nos to się pi... nazywa.

Baca miał mole, które pogryzły mu strasznie wszystkie ubrania. Pojechał do miasta i w sklepie, gdzie sprzedawali lekarstwo na mole, mówi:
- Panicko! Mocie co na mole?
- Momy, są taki kulki.
- To prosym sto.
Zapłacił i pojechał do domu. Następnego dnia znowu przyjechał do miasta, zachodzi do tego samego sklepu i pyta o dwieście kulek na te mole.
- Na co wom tak duzo? – dziwi się sprzedawczyni. – Przeco wczoraj zeście kupili sto...
- Eee, panicko, myślicie, ze to tak łatwo trafić takom kulkom do mola...?

Idzie turysta i spotyka bacę siedzącego na hali i pasącego barany. Turysta nie miał zegarka, podchodzi więc do bacy i pyta:
- Baco, a nie wiecie aby która jest godzina?
Baca wziął w rękę kij i zaczął gmerać w jajach najbliższego barana.
- A ósma dwadzieścia.
Turystę wielce zaciekawiło to nowatorskie podejście do mierzenia czasu i poprzysiągł był sobie że wracając znowu zapyta bacę. Jak powiedział, tak zrobił. Wracając znowu podszedł do bacy, który nadal siedział w tym samym miejscu.
- Baco a powiedzcie ino, która teraz jest godzina?
Baca znów wziął w ręce kijek i jak poprzednio zaczął gmerać w jajach barana, który pasł się przed nim i mówi:
- A czwarta dziesięć.
Tego już było za wiele.
- Baco, a jak wy to w jajach barana czytacie, która jest godzina?
- Jo nie w jajach cytom, ino one mi zasłaniają wieżę z kościoła.