Młody chłopaczek wymyka się późnym wieczorem z latarką z domu. Ojciec go przyłapał i pyta:
-gdzie idziesz?
-na randkę
-ja w Twoim wieku nie brałem latarki!
-i na co trafiłeś?

Na wycieczkę po pustyni wybrali się ksiądz i zakonnica. Jadą na wielbłądzie, jadą a tu wszędzie piasek, żadnej oazy, ani nic. Zabrakło im jedzenia, picia. W końcu i wielbłąd padł. Co tu robić? naokoło piasek i nie wiadomo w którą stronę iść. Usiedli obok wielbłąda. Ksiądz mówi do siostry: znikąd pomocy, przyjdzie nam tu skończyć żywot! Czy siostra ma jakieś życzenie, takie do spełnienia, ja chętnie je spełnię. Siostra myśli, myśli w końcu mówi: a wie ksiądz, ja nigdy nie widziałam nagiego mężczyzny. Ksiądz ochoczo się rozbiera i stoi nagi przed nią. Siostra patrzy, patrzy i mówi pokazując na penisa: a co to takiego? Ksiądz odpowiada: to taki narząd że jak wsadzę go w siostry dziurkę to pocznie się nowe życie! Siostra na to: to wsadź go w wielbłąda i wracajmy do domu!

Statek poszedł na dno, ale na tratwie zostali: polak, ruski i niemiec. Mieli wodę, drzewo i kociołek. Siedzą tydzień, dwa, popijają wodę. Ale głód zaczął im doskwierać. Więc wymyślili że każdy z nich dopóki ich nie uratują musi coś wymyśleć do jedzenia. Pierwsze padło na ruska, więc odrąbał rękę, ugotował i zjedli. Ale mija znów tydzień, dwa i znów głodni. Teraz padło na Niemca. Więc niemiec odrabał nogę, ugotowal i zjedli. Mija tydzień, dwa i teraz padło na polaka. Tamci już postawili kociołek nad ogniskiem i czekają. Polak poszedł na koniec tratwy, usiadł i myśli: czy ja durny by ręki czy nogi się pozbywać? Ale tamci już wołają ze woda się gotuje. To polak podszedł do kociołka i zaczyna trzepać małego. Tamci patrzą i mowią: co robisz! A polak: dziś na obiad będą kluski lane !

Przed garażem stoi smutny mężczyzna, obok przechodzi sąsiadka:
- Co pan tak rozmyśla, sąsiedzie?
- Nie wiem, co począć: klucze od garażu są w domu, te od mieszkania w aucie, a auto w garażu...

Autobusem jedzie chłopak i czyta książkę. Na przystanku wsiada elegancka pani. Chłopiec ustępuje jej miejsca. Pani siada i zagaduje:
- Pewnie jesteś, chłopcze, z Krakowa.
- Jak pani na to wpadła?
- Ustąpiłeś mi miejsca.
- A pani to pewnie rodowita warszawianka?
- Rzeczywiście! Jak na to wpadłeś?
- Nawet dziękuję pani nie powiedziała.

Chwali się 2 kolegów, kto ma mądrzejszego psa.
Jeden mówi: mój pies kiedy wraca ze spaceru sam dzwoni do drzwi, żeby dać znać aby go wpuścić!
drugi: mój nie dzwoni,bo ma swoje klucze...

Spaceruje facet w parku i widzi jak koleś gra z psem w szachy
zdziwiony zatrzymuje się i mówi: -jakiego ma pan mądrego psa!
koleś: a jaki on tam mądry, frajer cały czas przegrywa...

Panna młoda jest tak nienasycona, że zmusza męża do maksymalnego
małżeńskiego wysiłku. Jeden numerek,drugi.......czwarty,..........siódmy
w końcu po dziesiątym zasypia. Budzi się nad ranem a męża nie ma w
łóżku. Idzie więc na poszukiwanie i widzi zapalone światło w kibelku. Po
cichu zagląda i widzi młodego stojącego nad sedesem i szepczącego : - No wyłaź
i sikaj, przysięgam, że ona śpi.

- Jakie są największe marzenia mężczyzny, odnośnie swoich bliskich?
- Córka na okładce Twojego Stylu. Syn na okładce Piłki Nożnej. Kochanka na okładce Playboya. Małżonka w programie Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie.

Mąż zwraca się do żony znad gazety:
- Kochanie! Właśnie przeczytałem, że podczas seksu mężczyzna spala tyle kalorii, co przebiegając dziesięć kilometrów!
- No to jesteś mistrzem świata! Dziesięć kilometrów w dwie i pół minuty!

Trzech staruszków po siedemdziesiątce żali się, któremu bardziej trzęsą się ręce. Odzywa się pierwszy:

- Mnie się tak trzęsą, że szklanki nie mogę złapać.

- A mnie się tak trzęsą, że szczęki nie mogę sobie do ust włożyć - mówi drugi.

- To jeszcze nic - mówi trzeci. - Rano, zanim się wysikałem, to dwa razy doszedłem...

Na ławce w parku siedzi dresiarz i zjada cukierek za cukierkiem. Siedzący po przeciwnej stronie alejki starszy jegomość mówi :

- Młodzieńcze, wiesz, jak będziesz jadł tyle słodyczy to bardzo szybko powypadają ci zęby.

Dres popatrzył na gościa i odpowiedział:

- Mój dziadek dożył 105 lat i miał wszystkie zęby.

- Tak? A też jadł tyle cukierków?

- Nie, on się po prostu nie wpier*alał w nie swoje sprawy.

Do Szkota:
- Powinien pan kupić ten samochód, spala tylko łyżeczkę benzyny.
- Stołową czy od herbaty?

Szkot ożenił się z wdową i po ślubie jedzie pociągiem.
- Gdzie pan jedzie? - pyta go inny podróżny.
- W podróż poślubną...
- A gdzie żona?!
- Ona już była...

Siedzi Szkot i płacze. Przechodzi obok jego sąsiad i pyta się:
- Czemu płaczesz?
- A bo mi się ząb w grzebieniu złamał.
- I to taki wielki powód do płaczu?
- To już był ostatni...