Amerykanie postanowili wysłać eksperymentalną ekspedycję w kosmos. Aby zrobić coś nowego, miała ona trwać 10 lat. Urządzili ogólnonarodowy casting. Po długich poszukiwaniach i testach zakwalifikowali Johnego.
Mówią mu:
- Johny, 10 lat to szmat czasu, co chcesz zabrać żebyś się nie nudził?
A Johny, jak to Amerykanin, lubił tego, no wiecie, pociupciać. Więc zapakowali mu pół rakiety takich super Amerykańskich "girls" i posłali go w kosmos.
Ruski wywiad się dowiedział. Rosjanie gorsi być nie mogli. Wybrali "na ochotnika" Wanię.
- Wania, słuchaj, lecisz w kosmos na 10 lat, to szmat czasu, weź coś ze sobą żebyś się nie nudził.
Jak na typowego Rosjanina Wania lubił wypić, więc zapakowali mu pół rakiety przedniego, ruskiego samogonu i posłali go w kosmos.
Polacy też się jakoś o tym dowiedzieli. Wiadomo - my naród zadziorny - gorsi być nie możemy. Zrobiliśmy ściepę narodową na rakietę (bo dziura w budżecie). W przeciągu 8 miesięcy zbudowaliśmy taką super rakietę, całą z żelaza.
- Heniek, słuchaj, lecisz w kosmos na 10 lat, to szmat czasu, weź coś ze sobą żebyś się nie nudził.
Nasz kosmonauta nie był taki wymagający jak jego poprzednicy i lubił sobie po prostu zapalić. Zapakowali mu pół rakiety przednich polskich czerwonych Marsów i wystrzelili go w kosmos.
Mija rok pierwszy,
drugi,
trzeci,
czwarty,
piaty,
szósty,
siódmy,
ósmy,
dziewiąty i dziesiąty.
Ląduje rakieta amerykańska. Show z transmisją na cały świat. Masa dziennikarzy, turyści, orkiestry.
Otwiera się luk w lądowniku.
Wypada Johny z obłędem w oczach i krzyczy:
- I can't, I can't, nie mogę patrzeć, myśleć, a robić to już w ogóle, impotentem psychicznym zostałem.
Ubrali go w kaftan i zawieźli na leczenie do zakładu zamkniętego.
Trochę później ląduje rakieta rosyjska. Show trochę skromniejszy (wiadomo dlaczego).
Otwiera się właz lądownika, wypada z niego Wania cały zarzygany:
- Nie magu, nie magu, ani pracienta, ani pracienta.
No i zabrali go na odwyk.
Ląduje rakieta polska. Show skromny, bo dziura w budżecie nie załatana, ale TV i tak jest z całego świata. Po przykrych doświadczeniach poprzednich pilotów wszyscy z niecierpliwością czekają co się zdarzy.
W drzwiach staje Heniu, wszystkie kamery zbliżenie na niego i...
wygląda całkiem normalnie, tylko bardzo czerwony na twarzy, jego pierwsze słowa:
- KUUUUR*****, ZAPAŁKI!
Konto usunięte
09.11.2009 r. 22:32:50
ty kropeczko to masz te kawaly ,kurde chumor mi na chwil poprawilas
Konto usunięte
09.11.2009 r. 22:50:30
dobra ja Cie na soboty i niedziele zamawiam pisz wtedy.. zgarniemy fortune po co nam bedzie praca
Konto usunięte
09.11.2009 r. 23:01:17
a dali **cenzura** nie oglondam juz ligi angielskiej zostalo mi tylko m .jak milosc... dobra nara
Amerykanie postanowili wysłać eksperymentalną ekspedycję w kosmos. Aby zrobić coś nowego, miała ona trwać 10 lat. Urządzili ogólnonarodowy casting. Po długich poszukiwaniach i testach zakwalifikowali Johnego.
Mówią mu:
- Johny, 10 lat to szmat czasu, co chcesz zabrać żebyś się nie nudził?
A Johny, jak to Amerykanin, lubił tego, no wiecie, pociupciać. Więc zapakowali mu pół rakiety takich super Amerykańskich "girls" i posłali go w kosmos.
Ruski wywiad się dowiedział. Rosjanie gorsi być nie mogli. Wybrali "na ochotnika" Wanię.
- Wania, słuchaj, lecisz w kosmos na 10 lat, to szmat czasu, weź coś ze sobą żebyś się nie nudził.
Jak na typowego Rosjanina Wania lubił wypić, więc zapakowali mu pół rakiety przedniego, ruskiego samogonu i posłali go w kosmos.
Polacy też się jakoś o tym dowiedzieli. Wiadomo - my naród zadziorny - gorsi być nie możemy. Zrobiliśmy ściepę narodową na rakietę (bo dziura w budżecie). W przeciągu 8 miesięcy zbudowaliśmy taką super rakietę, całą z żelaza.
- Heniek, słuchaj, lecisz w kosmos na 10 lat, to szmat czasu, weź coś ze sobą żebyś się nie nudził.
Nasz kosmonauta nie był taki wymagający jak jego poprzednicy i lubił sobie po prostu zapalić. Zapakowali mu pół rakiety przednich polskich czerwonych Marsów i wystrzelili go w kosmos.
Mija rok pierwszy,
drugi,
trzeci,
czwarty,
piaty,
szósty,
siódmy,
ósmy,
dziewiąty i dziesiąty.
Ląduje rakieta amerykańska. Show z transmisją na cały świat. Masa dziennikarzy, turyści, orkiestry.
Otwiera się luk w lądowniku.
Wypada Johny z obłędem w oczach i krzyczy:
- I can't, I can't, nie mogę patrzeć, myśleć, a robić to już w ogóle, impotentem psychicznym zostałem.
Ubrali go w kaftan i zawieźli na leczenie do zakładu zamkniętego.
Trochę później ląduje rakieta rosyjska. Show trochę skromniejszy (wiadomo dlaczego).
Otwiera się właz lądownika, wypada z niego Wania cały zarzygany:
- Nie magu, nie magu, ani pracienta, ani pracienta.
No i zabrali go na odwyk.
Ląduje rakieta polska. Show skromny, bo dziura w budżecie nie załatana, ale TV i tak jest z całego świata. Po przykrych doświadczeniach poprzednich pilotów wszyscy z niecierpliwością czekają co się zdarzy.
W drzwiach staje Heniu, wszystkie kamery zbliżenie na niego i...
wygląda całkiem normalnie, tylko bardzo czerwony na twarzy, jego pierwsze słowa:
- KUUUUR*****, ZAPAŁKI!
ty kropeczko to masz te kawaly ,kurde chumor mi na chwil poprawilas
dobra ja Cie na soboty i niedziele zamawiam pisz wtedy.. zgarniemy fortune po co nam bedzie praca
a dali **cenzura** nie oglondam juz ligi angielskiej zostalo mi tylko m .jak milosc... dobra nara